Zanim zacznę o samej potrawie, najpierw parę słów wstępu. Jeszcze nie wyjaśniałam Wam dlaczego właściwie powstał mój blog. Jednym z powodów był fakt, że często brałam do ręki „coś” z półki sklepowej – wyglądało pięknie, kusząco, miało bardzo intrygującą nazwę, ale za Boga nie wiedziałam z czym to się je. A uwierzcie mi, że sklepy we Francji są dość bogato wyposażone w produkty z różnych stron świata, nie mówiąc już o tych typowo francuskich. Pewnego dnia, kupując składniki na kolejną pomidorówkę, czy jakieś inne schabowe, moje wkurzenie sięgnęło zenitu i kupiłam po raz pierwszy coś, czego nie znałam. Po powrocie do domu wstukałam nazwę w internecie i już było wszystko jasne! Od tej pory coraz częściej eksperymentuję w mojej kuchni i sprawia mi to wielką frajdę 🙂
Poszukując nowych przepisów i inspiracji odkryłam ILE JEST BLOGÓW KULINARNYCH! No i mnie wciągnęło… Oprócz tego bardzo lubię fotografować, a jedzenie jest niesamowicie wdzięcznym, ale też trudnym obiektem. I o to właśnie chodzi!
Od czasu do czasu kupuję też jakieś książki, czy magazyny o tematyce kulinarnej. Powyżej mój ostatni nabytek: „30 minut maxi” Wydawnictwa Larousse. Mała, zgrabna książeczka, w której znajduje się 101 ciekawych przepisów na szybkie, nieco mniej kaloryczne dania i desery.
Wszystkie przepisy są łatwe, choć pochodzą z różnych kuchni, np: chińskiej, tajskiej, greckiej, włoskiej, francuskiej, północno – afrykańskiej i wielu innych. Do ich wykonania często potrzebne są jakieś wyjątkowe składniki. Teraz na przykład poluję na sos z czarnej fasoli, bo elegancki makaron soba rodem z Japonii już mam 🙂 Swoją drogą, dlaczego na opakowaniu jest obrazek z marihuaną??? Tego nie wiem, może się wkrótce przekonam…
To właśnie z w/w książeczki pochodzi przepis na laksę z krewetkami. Ostatnio przeczytałam na pewnym nie – kulinarnym blogu, że krewetki i inne frutti di mare to zwykłe robale, które pewnego dnia wypełzły z ziemi do morza, EEEE TAM! My lubimy!
Poprzez dodanie większej ilości makaronu jest to raczej main course niż zupa. Powiem Wam, że nie jadłam nigdy wcześniej czegoś podobnego – połączenie mleczka kokosowego, krewetek, imbiru, czosnku i jeszcze kilku innych składników daje dość ciekawe wrażenia. Jednym słowem – smakowało 🙂
*****
LAKSA Z KREWETKAMI
/przepis dla dwojga/
- 2 zielone papryki
- 2 nowe zielone cebulki
- 2 ząbki czosnku
- 4 łyżeczki oliwy
- 2 łyżeczki świeżego startego imbiru
- sok z 1 limonki
- 200 g krewetek
- 1/3 litra mleczka kokosowego
- 200 ml bulionu warzywnego lub drobiowego
- 200 g chińskich noodle ( ja użyłam makaronu ryżowego )
- pieprz i sól
- kilka listków kolendry do dekoracji
WYKONANIE:
- usuń pestki z papryki i pokrój ją w paseczki
- cebulkę ( bulwy i piórka ) pokrój w cienkie krążki
- czosnek pokrój drobniutko i zmiażdż przy pomocy noża ( możesz też użyć przeciskarki do czosnku )
- rozgrzej oliwę w woku lub na głębokiej patelni i smaż wyżej wymienione składniki na średnim ogniu około 3 – 4 minuty, przy czym zieloną część cebulki raczej dodaj na końcu
- dodaj sok z limonki, imbir, krewetki, wlej mleczko kokosowe oraz bulion i gotuj 5 minut na wolnym ogniu
- w tym czasie ugotuj i odcedź makaron ( ja dosłownie zanurzyłam makaron ryżowy we wrzątku i po 2 minutach odcedziłam )
- dodaj makaron do reszty składników, dopraw do smaku pieprzem i solą, podgrzej jeszcze kilka chwil i wszystko dokładnie wymieszaj
- podawaj na ciepło w miseczkach, przybrane posiekaną / lub nie kolendrą.
Smacznego!
Zabawne, że na opakowaniu makaronu jest zdjęcie z marihuaną. Też mnie zaciekawiło, dlaczego.
Jeśli chodzi o zupę, ma w sobie składniki, które lubię, więc jestem przekonana, że była dobra.
Pingback: Curry z cieciorki & ryż z kalafiorem « Wonderland