Niedawno spróbowałam musztardy firmy Edmond Fallot i zakochałam się! Nie, nie w Edmundzie. W musztardzie, która do tej pory znajdowała się na samym końcu mojego jadłospisu. Tolerowałam ją tylko raz, dwa razy do roku w towarzystwie kiełbasy z grilla. Ale Te musztardy są wyjątkowe! To prawdziwe musztardowe arystokratki. Z czarną porzeczką, zielonym pieprzem, o smaku piernika i w wielu innych wariantach smakowych. Jeśli spotkacie je na swojej drodze – spróbujcie koniecznie!
Nie powiem, żebym zbyt długo myślała do czego wykorzystać zawartość tych małych słoiczków. Oprócz parówek ( których nie jem, bo im nie ufam i zawsze potem boli mnie głowa ) musztarda kojarzy mi się jeszcze ze śląskimi roladami. Moja Mama, choć wcale nie jest Ślązaczką, robi najlepsze! Przyszedł czas i na mnie. Oto moje pierwsze w życiu rolady wołowe w pysznym musztardowym sosie. Dopiero życie na emigracji zmusiło mnie do zrobienia ich samodzielnie, et voilà! 😉
Rolady śląskie, wołowe
W tym przepisie nie podaję ilości składników. Liczę na Wasze zdolności kulinarno – analityczne. W razie wątpliwości proszę pytać 🙂
- piękny kawałek wołowiny bez kości
- ostra musztarda, np. Dijon
- kilka ogórków kiszonych
- wędzony boczek lub kiełbasa
- cebula
- pieprz i sól
- olej ( moja Mama używa tylko smalcu, który po usmażeniu roladek odlewa )
- odrobina mąki do zagęszczenia sosu ( 1 – 2 łyżki )
- Mięso opłukaj, pokrój w plastry i dobrze rozbij tłuczkiem. Przypraw pieprzem i solą.
- Przygotuj farsz: cebulę pokrój w kostkę i zeszklij, ogórki i boczek ( lub kiełbasę ) pokrój w kosteczkę. Wszystko wymieszaj.
- Każdy kawałek mięsa posmaruj musztardą, nałóż farsz i zwiń roladkę. Owiń ją sznurkiem, lub zapnij wykałaczkami*.
- Rozgrzej olej na patelni i smaż rolady z każdej strony na ciemny kolor. Zalej wodą i duś około pół godziny.
- Kiedy rolady będą miękkie, wymieszaj mąkę z zimną wodą i wlej do sosu, cały czas mieszając.
- W wersji tradycyjnej podawaj z kluskami śląskimi ( przepis tutaj ) i modrą kapustą. Smacznego!
* Jeżeli nie uda Ci się szczelnie zamknąć roladek, nie szkodzi. Musztarda przeniknie do sosu wzbogacając jego smak. Ważne, aby farsz pozostał na swoim miejscu. Jeśli po zagęszczeniu sosu pozostaną w nim grudki, użyj blendera.
Modra kapusta
Czerwoną kapustę poszatkuj i ugotuj w osolonej wodzie. Kiedy będzie miękka, odcedź. Skrop octem i przypraw pieprzem do smaku.
***
A wiecie skąd pochodzą najlepsze na świecie musztardy? Tak – z Dijon właśnie! Kilka dni temu pojechałam do Dijon na egzamin. Pomiędzy częścią ustną a pisemną miałam kilka godzin na powolne szwędanie się po sklepach i ulicach. Lubię to miasto. Za każdym razem znajduję tam coś nowego. Tym razem trafiłam na targ staroci z koszmarnie drogimi rupieciami. Tuż obok jest hala targowa dość sporych rozmiarów. Ale jaka! Żałuję, że nie zrobiłam większej ilości zdjęć. Wczułam się w atmosferę tego miejsca i zapomniałam o reszcie świata. Podsłuchiwałam rozmowy mieszkańców miasta, podglądałam młodych ludzi plotkujących w zatłoczonej kawiarni, gapiłam się na sklepowe witryny. Miałam czas, dużo czasu. Wczesnym popołudniem, zgodnie z prognozą pogody, mżawka zamieniła sie w rzęsisty deszcz. Krótka wizyta w firmowym sklepie Maille, potem coś na ząb ( mega świeża i chrupiąca bagietka z pyszną wkładką ) i pora było wracać. Do następnego razu, Dijon 🙂
Ps. Wybaczcie jakość zdjęć, street/shop fotography nie jest moją mocną stroną. Poza tym, widząc takie zagęszczenie musztardy można oczopląsu dostać 🙂
Aaaaa………….., ja chcę takie musztardy…! Te słoiczki, kolory…. Mniam z samym chlebkiem z masełkiem:).
A rolady Twoje jakie piękne..! Ulegam ich urokowi i chciałabym zrobić. Kiedyś byłam z chłopakiem ze Śląska i zrobiła dla mnie coś podobnego – było pyszne, ale twoje wyglądają bardziej apetycznie:)
Dziękuję – bardzo miły komplement 🙂 Poza tym smaczne – Mąż potwierdził – polecam i pozdrawiam!
Ps. Mój Mąż albo nic nie mówi, bo dobre, jak zwykle. Albo mówi jak mu wyjątkowo smakuje. Tym razem powiedział, dwa razy 🙂
Przywiozłam identyczne niedawno z Dijon. Są przepyszne! W sklepiku nie wiedziałam jakie mam wybrać…ach 🙂 A rolady są iście śląskie! Wiem, co mówię, bo pochodzę z tego pięknego regionu 😉
Rzeczywiście trudno się zdecydować, trzeba brać w ciemno 😉 Ja nie ze Śląska, ale można powiedzieć – zza miedzy 🙂
Moj M. uwielbia rolady. Pewnie dlatego, ze pochidzi ze Slaska :)) Robilam podobne dwa tygodnie temu. Musztardy cudowne. Chetnie bym sprobowala tej z czarna porzeczka i piernikowej 🙂
Pozdrowienia.
P.S. Fajna mala „sosjerka” na musztarde…szczegolnie ten napis „szpital…” :))))
Mam nadzieję, że źle się nie kojarzy. Moja Babcia kiedyś pracowała w szpitalu, to pewnie dlatego takie cudo znalazło się w naszym domu 🙂
Nie, nie kojarzy sie zle 🙂 Tylko wywolalo usmiech na mojej twarzy :))
O mniam! Ale mi smaka narobiłaś… W moim rodzinnym domu identyczne zawijańce tylko bez musztardy się robiło. I no nazywały się zrazy, a nie rolady (tym bardziej nie rolady śląskie). Już czuję w wyobraźni, że dodatek musztardy dobrze by im zrobił 🙂
Poza Śląskiem takie danie podobno się nazywa zrazy wołowe. Dobrze czujesz Centko 😉
Moim zdaniem, niełatwo się prezentuje dania mięsne – w sensie fotograficznym. A już zwłaszcza surowe mięsko… Ale wyszło Ci mistrzowsko. Wspaniałe danie (i musztardy też!)
Dziękuję 🙂
Zapewne w Polsce cieżko będzie je dostać,a le pewnie wielu z nas dałoby sie za taki słoiczek pokroić:) …. podobnie jak za rolady:) pozdrawiam ciepło
No, może nie aż tak! Pozdrawiam Jolu 😉
boskie ;), ja bardzo ciasno zwijam i wtedy sznurek nie potrzebny zupełnie 😉
Wygląda smakowicie,aż ślinka cieknie:)
kocham mięso, chcę kawałek:-)