Przyznam, że trochę mnie wczoraj poniosło. Dostałam nagłego ataku pewnej bardzo podstępnej dolegliwości zwanej niedoborem czekolady w organizmie. A konkretnie, to zaraziłam się od innej Blogerki, która podobną historię opisała na tej oto stronie. Ja nie potrafię opowiedzieć o swoich objawach w równie ekscytujący sposób, ale zaprezentuję Wam, jak udało mi się wyjść z tej męczącej opresji.
Znalazłam w zeszycie przepis na trufle kawowe – wycinek z jakiegoś francuskiego czasopisma, z Biby, o ile się nie mylę.
Potrzebne były następujące składniki:
- 150 g dobrej ciemnej czekolady
- 25 g masła
- 1 łyżka cukru pudru
- 70 ml śmietany
- paczuszka cukru waniliowego
- 2 łyżki kawy rozpuszczalnej
Najpierw zagotowałam śmietanę z masłem, cukrem pudrem i cukrem waniliowym. Zdjęłam z ognia i dodałam czekoladę połamaną na kawałki. Mieszałam, aż czekolada się rozpuściła, a potem dodałam kawę rozpuszczalną i znów wymieszałam całą masę. Wstawiłam ją do lodówki na 3 godziny, ale po upływie 60 minut coś mnie tknęło i zajrzałam do rondelka. Masa wydała mi się zbyt rzadka i właśnie wtedy zaczęło się moje nieokiełznane szaleństwo…
… zaczęłam wrzucać do rondelka kolejne ingrediencje:
- łyżeczkę zmielonego kardamonu
- szklankę pokruszonych ciastek speculoos
- 2 porządne łyżki ciemnego rumu
Masa coraz bardziej gęstniała i nabierała niepowtarzalnego smaku. Ponownie wstawiłam garnuszek do lodówki, aby po godzinie uformować z masy kulki wielkości orzecha włoskiego. Każdą kulkę obtoczyłam w kakao lub wiórkach kokosowych, wsadziłam do małej papierowej foremki i tak powstały moje pierwsze w życiu trufle.
I powiem Wam, że się zakochałam w tych małych słodkościach! Zresztą, nie tylko ja… Mam plan na kolejne, bardziej przemyślane i urozmaicone trufelki, o czym z pewnością Was wkrótce poinformuję 🙂
PS. Trufelki najlepiej przechowywać w lodówce.
O nie! Dlaczego mi to robisz?!? Już byłam prawie zdrowa, już dochodziłam do siebie, a tu na widok Twoich zdjęć doświadczyłam ostrego nawrotu…
I co teraz? Będziemy zarażać się nawzajem jak dzieci w przedszkolu?
😉
Przepraszam 😀
Pyszne kuleczki, poproszę jedną:)
Blagam cie, kobieto, takie pysznosci o tak poznej porze? Wygladaja oblednie! A niedobor czekolady w organizmie to moj staly problem 🙂
jeszcze chwilę popatrzę na te zdjęcia i też będę potrzebowała czekoladowej kuracji..;-)