Z wyglądu przypomina małe ( około 3 cm wysokości ), mandarynkowe jajeczko. Ma pachnącą, złoto – pomarańczową, delikatną i jadalną skórkę. W środku znajduje się bardzo kwaśny miąższ, podzielony na 3 do 6 segmentów oraz kilka malutkich pestek. Chociaż kumquat swym wyglądem zachęca do zjedzenia, to przez wiele osób traktowany jest jedynie jako owoc ozdobny – po prostu surowy nie jest zbyt smaczny.
Z powodzeniem można go używać do herbaty, jako zamiennik cytryny, albo dodatek do koktajli. Owoce można przetrzymywać w zalewie z wody i cukru, wspaniale nadają się także do kandyzowania. Surowe owoce, w temperaturze pokojowej, można przechowywać do tygodnia, a w lodówce dwa razy dłużej. Kumquat pochodzi z Chin. Rośnie na małych drzewkach o zwartej budowie. Owoce, które ja kupiłam przyjechały z Izraela. Więcej na temat kumquatów możecie przeczytać np. na tej stronie.
chciałabym spróbować herbaty z kumquatem.
Bardzo dobra jest 🙂
😀 Super! W jednej ze starych książek kucharskich mojej babci znalazłam przepisy z „POMARAŃCZYKAMI” bo długim namyśle i poszukiwaniach, czym mohą być pomarańczyki stwierniłam, że to na pewno nic innego jak kumquaty! Bardzo je lubie!
Przepyszna jest konfitura z kumquatu.
Witaj! Ależ się cieszę, że trafiłam na Twój blog! Jestem po ogromnym wrażeniem! Ciekawe przepisy, bardzo piękny i czytelny „layout” (tak na marginesie to też się zastanawiałam czy może nie zmienić mojego na ten!) no i REWELACYJNE zdjęcia!!! Nie dziwię się, że inni też Cię zauważyli i w wielu miejscach można przeczytać „achy” i „ochy” pod Twoim adresem 🙂
Pozwolę sobie dodać Twój blog do listy moich ulubionych i z wielką przyjemnością będę zaglądać 🙂
Pzdr i życzę wiele radości z blogowania
Aniado
Dziękuję, bardzo mi miło i wzajemnie 🙂 Zapraszam oczywiście! Z wrażenia chyba dziś nie zasnę od tych „ochów” 😉
och!
To już wiem co widziałam w moim warzywniaku w ubiegłym roku, nikt nie chciał mi uwierzyć, że widziałam pomarańczową cytrynę, teraz już wiem, że to nie cytryna lecz kumkwat, choć zastosowanie podobne 🙂